Mój syn jeszcze książek z serii o Cwaniaczku nie czyta, ale ja tak i mam z tego naprawdę niezły ubaw. Ogólnie przeczytałam już wszystkie części, ale w tym roku znalazłam jeszcze dwie, które jakoś mi wcześniej umknęły… No ale już nadrobiłam te książkowe zaległości.
O wszystkich książkach dotyczących Cwaniaczka przeczytacie TUTAJ. Pod koniec października przeczytałam natomiast „Rowley przedstawia: Strasznie straszne opowieści”, a teraz udało mi się przeczytać drugą zaległą książkę, tj.: „Teraz Rowley. Ahoj, przygodo!”.
No cóż… Co ja mogę Wam napisać… Jestem wielką fanką Cwaniaczka, więc także i ta część mi się podobała. Nie jest to jednak książka o Cwaniaczku, a o jego najlepszym kumplu, czyli Rowley’u :D Postanawia on napisać swoją pierwszą powieść – taką na maxa przygodową i naprawdę sporo się dzieje. Spotkamy mnóstwo postaci: złego czarownika, nieszczęśliwego wampira, maga z jednym okiem, Małą Syrenkę, nieokrzesanego barbarzyńcę, magiczną dłoń i wielu wielu innych… Sporo się dzieje i jak zawsze boki idzie zrywać :D
Tak zaczyna się powieść:
„Dawno, dawno temu za siedmioma górami i siedmioma lasami żył sobie Roland, chłopiec o złotym sercu.
Szkoła nie została jeszcze wynaleziona, więc dzieci całymi dniami pracowały w polu.
Ale rodzice Rolanda uważali, że ich syn powinien zdobyć wykształcenie i nauczyć się grać na jakimś instrumencie. Dlatego chłopiec o złotym sercu ciągle siedział w domu, grał na flecie i czytał książki.
To były niebezpieczne czasy. Olbrzymy i ogry grasowały po okolicy i rodzice woleli, żeby Roland nie wychodził na dwór, zwłaszcza po zachodzie słońca.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz