15 kwietnia 2021

Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek (czterech prawych i sześciu lewych)

 


Wiem wiem, że przy niemalże każdej książce dla dzieci się zachwycam, ale w dzisiejszym wpisie książka, którą mój przedszkolak już prawie zna na pamięć :D Ta książka to: „Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek (czterech prawych i sześciu lewych)” Justyny Bednarek. Ilustracje wykonał Daniel de Latour. Książka została wydana nakładem wydawnictwa Poradnia K

Być może część z Was zna tę książkę, bo jest to lektura szkolna w klasach 1-3 szkoły podstawowej. Jest to również jedna z najlepiej sprzedających się na rynku książek dla dzieci i wcale się nie dziwię… Książka ta ukazała się w ponad 25 tysiącach egzemplarzy i co więcej była najczęściej nagradzaną pozycją literatury dziecięcej 2016 roku.

O czym jest ta książka? O dziesięciu szalonych przygodach pojedynczych (czterech prawych i sześciu lewych) skarpetek. My myślimy, że one się gubią, a one po prostu postanawiają wyruszyć w świat… Każda z historii jest bardzo wciągająca i zabawna. Każda niesie ważne przesłanie. To na co ja zwróciłam największą uwagę to język (jest to naprawdę bardzo dobrze napisana książka) oraz ilustracje (są fantastyczne).

My tę książkę przeczytaliśmy już dobrych kilkanaście razy od deski do deski i to jeszcze nie koniec :D A co najlepsze – chcemy więcej przygód skarpetek!

Ciężko wybrać, ale nasze ulubione opowiadania to: „opowieść o skarpetce piątej, która uratowała małego kotka przed niedobrym chłopcem, a potem zmieniła się w coś zupełnie innego”; „opowieść o skarpetce dziewiątej, która została prywatnym detektywem i schwytała złodzieja ciasteczek – wstrętnego włochatego łobuza!” oraz „opowieść o skarpetce dziesiątej, która pomogła odzyskać humor choremu dziecku i dostała bardzo ważne stanowisko w szpitalu".



Wstęp:

„Naprawdę nie wiem, gdzie się gubią… - Mama patrzyła na piętrzący się na środku łazienki stos pojedynczych skarpetek. – Przecież do pralki trafiają zawsze dwie, a potem okazuje się, że jedna gdzieś znika. Przez ostatnie lata uzbierałam ogromny wór skarpet bez pary! A to znaczy, że gdzieś w tym domu ukrywa się cała armia pojedynczych skarpet…

- Może pralka je pożera – zastanawiała się Basia, nazywana przez rodziców po prostu Be, bo tak było krócej. – Albo co druga skarpetka rozpuszcza się w wodzie…

- Wydają się strasznie samotne, kiedy tak sobie leżą… - westchnęła Mama.

- Mówię ci, że to wina tej żarłocznej maszyny – zadudniła Be z bębna pralki, do której wsunęła głowę, żeby sprawdzić, czy aby nic nie zostało w środku.

- Być może masz rację. A jeśli tak, to jedyną osobą, która może nam pomóc, jest hydraulik. – Mama podeszła do telefonu i zadzwoniła po hydraulika.

Hydraulik najpierw pralkę opukał, potem wyjął filtr, wyczyścił go, zajrzał do silnika, sprawdził pasek klinowy. Następnie poprosił o herbatę, obwąchał gumowy kołnierz, pomanipulował pokrętłami i guziczkami, podrapał się w głowę i jeszcze raz obstukał bęben.

- Zajrzyjmy pod spód – powiedział w końcu. – Może one po prostu wpadają pod pralkę.

Wspólnymi siłami, wraz z Mama i Małą Be, przesunęli urządzenie. Ale nie znaleźli ani jednej skarpetki, za to okazało się, że w podłodze jest dość spora dziura.

- No proszę – twarz hydraulika rozjaśniła się w tryumfalnym uśmiechu. – I już wiemy, co się stało.

- A co się stało? – zapytały jednocześnie Mama i Be.

- Zwiały, cwaniary! – Fachowiec wsadził palec w dziurę, ale niczego nie wymacał. – Po prostu skarpety dały nogę. Nic tu po mnie, miłe panie, nie pomogę. Jeśli skarpeta wybiera wolność, to jestem bezsilny.

- Ale dokąd one uciekły? – spytała Be.

- A tego to już niestety nie wiem, ale doświadczenie życiowe podpowiada mi, że mogą być absolutnie wszędzie! – Hydraulik spakował śrubokręty, zainkasował należność, zasalutował i poszedł, zostawiając Mamę i Be z kolekcją samotnych skarpetek.

- Mam nadzieję, że nic im się nie stanie i że kiedyś wrócą do domu – szepnęła Be.

- Będziemy na nie czekać – powiedziała uroczyście Mama i objęła córkę ramieniem.”


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz