20 lipca 2020

Miłość z widokiem na morze



Lato w pełni, a idealna lektura na ten czas to „Miłość z widokiem na morze”. Książka została wydana nakładem Warszawskiego Wydawnictwa Literackiego Muza.

„Miłość z widokiem na morze” to zbiór ośmiu  opowiadań. Wszystkie z nich zostały napisane przez polskie mistrzynie pióra, czyli: Ilonę Gołębiewską, Magdę Knedler, Agnieszkę Krawczyk, Agnieszkę Lingas-Łoniewską, Katarzynę Misiołek, Nataszę Sochę, Małgorzatę Wardę oraz Magdalenę Witkiewicz. Wspólnym mianownikiem tych opowiadań jest miłość oraz morze, a dokładniej ujmując nasz piękny polski Bałtyk.

Bardzo lubię czytać opowiadania , a więc tym chętniej sięgnęłam po tę książkę. Pomimo tego, iż wydawać by się mogło, że są to opowiadania lekkie i przyjemne to nie do końca tak jest. Nie są to typowe „lovestory”. Każde z tych opowiadań jest bardzo wzruszające i skłaniające do refleksji. Każde opowiadanie jest zupełnie inne, ale wielu z nas może odnaleźć pewne odniesienia do swojego własnego życia. Moje ulubione to: „Pokój z widokiem na morze” autorstwa Nataszy Sochy,  „Wyjątkowo zimny maj” Magdaleny Witkiewicz oraz „Jak dzień i noc”, którego to opowiadania autorką jest Małgorzata Warda.

„Miłość z widokiem na morze” to zdecydowanie Książka warta przeczytania na wakacjach nad polskim morzem <3



Fragment z książki:

„Zaszłam w ciążę podczas pierwszego seksu z Arturem.
To była chwila, nieprzemyślana decyzja. Za dużo wina i wolny pokój w akademiku, w którym mieszkał.
Ironia losu, prawda?
Byłam na drugim roku studiów, kochałam faceta, który był daleko, a zaszłam w ciążę z kimś, kto zauroczył mnie na chwilę.
Głupia gęś.
Teraz tego nie żałują. Nieustająco, gdy patrzę na Adę, wręcz dziękuję losowi, że tak się stało. Wtedy byłam przerażona. Przerażona, że tak sobie zniszczyłam życie.
Iwona nie chciała ze mną rozmawiać, zresztą była daleko. Ja nie miałam pomysłu, jak to wszystko wytłumaczyć Piotrowi. Chciałam zawinąć się w śpiwór, dokładnie taki, jakim byliśmy okryci wtedy na plaży, zamknąć oczy i przeczekać, aż będzie dobrze. Aż przyjdzie to szczęśliwe zakończenie. Był tylko jeden problem. Ja nigdy nie wierzyłam w szczęśliwe zakończenia. To Piotr zawsze w nie wierzył.
Artur też był przerażony.
- Ale jak to się stało? – pytał, niemalże płacząc.
- No chyba wiesz, jak to się stało – powiedziałam zdenerwowana. – Byłeś przy tym.
Nie mogłam uwierzyć, że zachowuje się tak niedojrzale. Ale co on właściwie miał zrobić? Poprosić mnie o to, bym spędziła z nim całe życie? Tylko dlatego, że pewnej nocy wypiliśmy zbyt dużo wina i wylądowaliśmy w pustym pokoju w akademiku?
Sytuacja wydawała się bez wyjścia.
Teraz, gdy w moim życiu trafiają się sytuacje pozornie bez wyjścia, wiem, że za chwilę będę one tylko historią. Wspomnieniem. Wiem, że ze wszystkim można sobie dać radę. Czasem trzeba poprosić o pomoc rodzinę, przyjaciół. Ale naprawdę niewiele jest sytuacji bez wyjścia. Chociaż niekiedy trzeba znaleźć w sobie odwagę i odszukać właściwe drzwi, a potem je za sobą zamknąć.”


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz