Całkiem niedawno polecałam Wam świetna książkę Justyny Bednarek, czyli „Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek (czterech prawych i sześciu lewych)”. Teraz pora na drugą część, czyli „Nowe przygody skarpetek (jeszcze bardziej niesamowite)”. Książka, tak jak poprzednia, została wydana nakładem wydawnictwa Poradnia K.
Przyznam Wam się szczerze, że według naszego odczucia ta część jest dużo lepsza od swojej poprzedniczki. Pierwsza część jest oczywiście rewelacyjna, ale ta jest po prostu FENOMENALNA! Ta książka bardzo mi się podoba (osobie dorosłej), a nie wspomnę jak bardzo mojemu dziecku. Skarpetki znowu wróciły w drugiej części i to wróciły z przytupem! Dużym przytupem :D Historie są wyśmienite i co najlepsze jest ich więcej niż poprzednio! Przygody są bardzo zróżnicowane i jak zapytałam mojego syna, która mu się najbardziej podoba to stwierdził, ze naprawdę bardzo trudno jest się zdecydować :D
Jakie znajdziecie tutaj historie? Oto spis:
1. O malinowej skarpetce lewej i misiu, który nie był ufoludkiem, a także o dziewczynce, która poleciała w kosmos;
2. O prawej skarpetce niebieskiej, która została muzą słynnej pisarki;
3. O różowej skarpetce lewej, która pocieszyła psa;
4. O żółtej skarpetce prawej, która została serowarem;
5. O prawej granatowej skarpetce, która pomogła panu Markowi dogadać się z robotem;
6. O odważnej bordowej skarpetce – znowu prawej – która uratowała chomika;
7. O lewej skarpetce w palmy, dzięki której górnik Henryk zmienił swoje życie na lepsze;
8. O czarnej lewej skarpetce z anilany, która została superbohaterem i pomogła małemu chłopcu;
9. O prawej skarpetce w kolorze khaki, która znalazła prawdziwą miłość;
10. Opowieść o lewej białej skarpetce, która została duchem;
11. O zielonej lewej skarpetce, która została Czerwonym… przepraszam, Zielonym Kapturkiem;
12. O sportowej skarpetce prawej, która uciekła przed nudą;
13. O prawej czerwonej skarpetce frotte, która została pomocnikiem Świętego Mikołaja.
Na zakończenie tego postu przytoczę wstęp z niniejszej książki:
„Pewnego dnia Mama małej Basi, nazywanej przez rodzinę małą Be, wręczyła Tacie opakowanie proszku do prania i oświadczyła:
- Dziś, mój kochany, twoja kolej. Wypierz osobno rzeczy czerwone, osobno niebieskie i osobno białe. A potem wszystko rozwieś. Ja wychodzę w ważnej sprawie – i poszła sobie.
Tata przez moment stał zamyślony i już, już chciał odłożyć proszek na półkę w łazience, a do prania wrócić trochę później, gdy nabierze ochoty, kiedy uświadomił sobie, że później to może być za późno, bo on nie ma ani jednej pary czystych skarpetek na następny dzień. Zaczął więc wrzucać kolejne rzeczy do pralki. Czerwona koszula –hop! Czerwony podkoszulek – hop! Czerwone galoty – hop! Aż doszedł do swoich ulubionych malinowych skarpetek, które przepięknie komponowały się z granatowymi mokasynami z chwościkami. Wrzucił jedną skarpetkę, szuka drugiej, a tu… nie ma!
- O nie – zawołał przerażony – tylko nie moje ulubione malinowe skarpetki! Wracaj, słyszysz?! Nie możesz mnie tak zostawić!
A potem szybko odsunął pralkę i wsadził rękę w czarną czeluść w podłodze. Już od jakiegoś czasu rodzina małej Be wiedziała, ze skarpetki, które znikają w praniu, nie są pożerane ani przez pralkę, ani przez nikogo innego, nie rozpuszczają się też w wodzie ani nie stają się niewidzialne, tylko po prostu uciekają przez tę dziurę w poszukiwaniu szczęścia. Tak tez było, niestety, z ulubioną malinową skarpetką Taty. Tata miał jeszcze nadzieję, że może uda mu się ją w ostatniej chwili zawrócić z drogi – w tym celu zaczął badać wnętrze dziury. Niestety!
- Tatusiu, to nic nie da – powiedziała mała Be. – Ona po prostu odeszła. Widocznie miała powód.
Ale Tata nie mógł się pogodzić ze stratą.
- To się nigdy więcej nie może powtórzyć! – zawołał i pobiegł po swoją ulubioną skrzynkę z kitem, gipsem i klejem.
- Zaraz to pięknie załatam i żadna cwaniara mi nie zwieje!
- Jesteś pewien, że to dobry pomysł? – mała Be nie była przekonana. Ale Tata wyglądał na zdeterminowanego. Być może zmieniłby zdanie, gdyby wiedział, że w tym samym czasie zaginione skarpetki wiodą bardzo interesujące życie poza koszem z brudną bielizną.
Na przykład jego ulubiona malinowa…”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz