22 grudnia 2020

Anna Gabriela Kańtor - Pani na Kopicach

 


Dzisiejszy wpis literacki to książka historyczna, a mianowicie „Pani na Kopicach”, której autorką jest Gabriela Anna Kańtor. Książka została wydana nakładem wydawnictwa MG.

Tytułowa „Pani na Kopicach” to Joanna Gryzik, czyli półsierota z obszarów pokopalnianej biedy, która stała się właścicielką przepięknego pałacu w Kopicach, a także pierwszą kobietą biznesu w tej części Europy. Nazywana jest ona również „śląskim Kopciuszkiem”, bo jej historia jest naprawdę jak z bajki, ale co najistotniejsze wydarzyło się naprawdę. Życie pisze jednak najlepsze scenariusze :]

To nie jest moja pierwsza książka Gabrieli Anny Kańtor. Miałam już wielką przyjemność przeczytać „Ławeczkęksiężnej Daisy”, więc tym bardziej z bardzo dużym zainteresowaniem sięgnęłam po niniejszą nowość. Co więcej, po przeczytaniu książki zaczęłam szukać w Internecie wiadomości na temat pałacu w Kopicach – uwielbiam odwiedzać takie miejsca. Niestety podobno od wielu lat pałac popada w ruinę, a w czasach świetności był prawdziwą perełką. Mam wielką nadzieję, że zostanie on odrestaurowany i będzie go można zwiedzać :]


Fragment powieści:

„Kopice.

Królestwo ptaków, śpiewających na wyścigi swe słodkie trele tuż przed rozbłyskiem jutrzenki.

Królestwo ogrodów, z zapachem róż, wnikającym przez uchylone okno do sypialni hrabiny Joanny, budzącym ją swą intensywnością i obietnicą kolejnego dobrego dnia.

Królestwo muzyki, malarstwa i kamiennych posągów, z których dwa, ulubione przez panią pałacu, bardzo realistycznie przedstawiające psy Carla Godulli, strzegły schodów przy wschodnim tarasie, od strony ogrodów różanych.

Królestwo dzieci, których beztroski śmiech rozlegał się często na ogrodowych, słonecznych alejkach, kiedy biegały w różnych kierunkach, z siatkami na kolorowe motyle.

Wreszcie królestwo Śląskiego Kopciuszka, hrabinki i jej ukochanego. Ich miłość przeglądała się w szmaragdowej taflii stawu, nad którym ustawiono przy dobrej pogodzie okrągły stolik i krzesła z poduszkami w kwieciste wzory. Tam, w cieniu starego dębu, często siedzieli przy porannej kawie i rogalikach z ciasta francuskiego z masłem i konfiturą; czytali, rozmawiali albo po prostu cieszyli się, że może trwać między nimi dobra, krzepiąca zakochane serca cisza.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz