14 czerwca 2021

Morderczynie i psychopatki

 


W dzisiejszym wpisie – mrożący krew w żyłach reportaż Nahlah Saimeh „Morderczynie i psychopatki. Szokujące historie z praktyki psychiatry sądowego”. Książka została wydana nakładem wydawnictwa Muza.

Kim jest autorka? Nahlah Saimeh posiada stopień doktora specjalisty w zakresie psychiatrii kryminalistycznej. Pełni funkcję biegłej w licznych postępowaniach sądowych. Specjalizuje się ona w stwierdzaniu poczytalności sprawców, analizowaniu ich motywacji, sporządzaniu profili zabójców oraz opracowywaniu prognoz dotyczących stopnia zagrożenia tych ludzi dla społeczeństwa.

Autorka w niniejszej książce opisuje 8 zupełnie różnych kobiet. To 8 wstrząsających historii. Można by rzec, że każda z nich to oddzielny „case study”. Saimeh poddaje gruntownej analizie ich zachowania, przytacza rozmowy z przestępczyniami, wskazuje na takie bądź inne problemy natury psychicznej oraz podaje wymiar kary.  Wyciągnęłam z tej lektury jeden wniosek – dzieciństwo odgrywa naprawdę kluczową rolę w późniejszym życiu człowieka…

Mną najbardziej wstrząsnęły trzy historie dotyczące dzieci: „Chory Jan”, „ Poczucie sprawiedliwości” oraz „Bogaty Rosjanin”.

Polecam.


Wstęp z książki:

„Ten, kto zajmuje się przestępstwami popełnianymi z użyciem przemocy, ma w większości wypadków do czynienia z mężczyznami, zarówno po stronie sprawców, jak i po stronie ofiar. Proporcje dotyczące płci w odniesieniu do takich czynów kryminalnych wynoszą 10:1 na rzecz mężczyzn. Dane statystyczne są tutaj jednoznaczne: w Niemczech przeznaczona dla mężczyzn liczba miejsc w więziennych celach wynosi siedemdziesiąt dziewięć tysięcy dziewięćset sześćdziesiąt, podczas gdy dla kobiet jest ich cztery tysiące dwieście sześćdziesiąt. Trzydziestego listopada 2018 roku w aresztach śledczych przebywało trzynaście tysięcy sześciuset mężczyzn, ale tylko osiemset dziewięćdziesiąt sześć kobiet. Wśród pięciuset sześćdziesięciu skazanych przestępców, którzy po odbyciu kary więzienia są izolowani w specjalnych ośrodkach, ponieważ nadal stwarzają zagrożenie społeczne, znajduje się tylko jedna kobieta.

Ta nierównowaga między płciami odnośnie do przemocy wynika z oczywistych przyczyn biologicznych. Podstawowym hormonem męskiej agresji jest testosteron, przy czym zależności między nim a agresją są bardzo złożone. Testosteron to podstawowy hormon społecznej dominacji i statusu socjalnego w grupie. Poza tym wspiera przemocową reakcję na prowokacje. Mechanizm ten działa nawet przy podaniu placebo. Kiedy uczestnicy eksperymentu płci męskiej otrzymują informcję, że zaaplikowano im testosteron, zachowują się społecznie w sposób bardziej dominujący i agresywny, nawet jeżeli podano im substancję całkowicie neutralną. Oznacza to również, iż pozostające pod wpływem testosteronu formy zachowania wzmacniają bądź osłabiają wzajemne oddziaływanie na siebie uwarunkowań społeczno-kulturowych oraz zakorzenionych kulturowo norm i oczekiwań. Dochodzą do tego jeszcze naturalnie kształtowane przez tysiąclecia wyobrażenia odnośnie do ról płciowych i społecznej stygmatyzacji „kobiecych” cech u mężczyzn.

U kobiet natomiast, co ciekawe, testosteron prowadzi, według badań, do zmniejszenia agresji i zwiększenia zaangażowania w sprawy społeczne. Całkiem możliwe, że stoi za tym fakt, iż kobiety pod wpływem testosteronu odczuwają większą wewnętrzną niezależność, co wraz z dominującą pozycją pozwala w pewnym sensie zwiększyć psychiczne zasoby do wykorzystania na rzecz prospołecznych zachowań. Jednoznaczny związek między testosteronem a przemocą występuje natomiast przy para filiach seksualnych połączonych z agresją. Dlatego właśnie w tego typu wypadkach zalecana jest terapia za pomocą antyandrogenów, a więc środków, które obniżają stężenie testosteronu do poziomu sprzed okresu dojrzewania.” 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz