1 czerwca 2021

Carlos Ruiz Zafón – Miasto z mgły

 


W dzisiejszym poście nie lada gratka dla fanów twórczości Carlosa Ruiza Zafóna, czyli „Miasto z mgły”. Książka ta została wydana nakładem wydawnictwa Muza.

Na początek parę słów o pisarzu. Kim był Carlos Ruiz Zafón (1964-2020)? To jeden z najbardziej znanych hiszpańskich pisarzy. Jego utwory zostały przetłumaczone na czterdzieści pięć języków. Debiutował w 1993 roku powieścią „Książę z Mgły”.  W 2001 roku wydał pierwszą powieść z sagi o Cmentarzu Zapomnianych Książek, czyli „Cień wiatru”. Kolejne części to: „Gra Anioła”, „Więzień Nieba”. W książkach tych stworzył wszechświat, który stał się pewnego rodzaju fenomenem współczesnej literatury.

Ja niestety nie miałam jeszcze przyjemności przeczytać żadnej z wyżej wymienionych książek Zafóna, więc tym bardziej bardzo chętnie sięgnęłam po „Miasto z mgły”. Jest to zbiór jedenastu opowiadań (Blanca i pożegnanie, Bezimienna, Panienka z Barcelony, Róża ognia, Książę Parnasu, Opowieść wigilijna, Alicja o świcie, Szarzy ludzie, Kobieta z mgły, Gaudi na Manhattanie oraz Apokalipsa w dwie minuty) po raz pierwszy zebranych w jednym tomie. Niestety dla wielu oddanych fanów jego pisarstwa to ostatnia jego książka. Carlos Ruiz Zafón zmarł bowiem w zeszłym roku na raka jelita grubego.

„Miasto z mgły” jest niejako poszerzeniem literackiego świata Cmentarza Zapomnianych Książek. Miłośnicy twórczości Zafóna na pewno będą usatysfakcjonowani, a dla mnie jest to świetny impuls do sięgnięcia po wcześniejsze jego powieści. Książka ta zdecydowanie wyostrzyła mój apetyt na więcej… Wydaje mi się, że każde z tych opowiadań mogłoby stać się elementem większej całości. Czytając je bowiem miałam wrażenie, że nim akcja rozkręci się na dobre to już się kończą. Zostawia to właśnie jak już wspominałam duży niedosyt…

Znacie twórczość Carlosa Ruiza Zafóna?


Fragment z książki:

„Blanca była o parę lat starsza ode mnie. Poznałem ją w kwietniowy dzień, tuż przy bramie mojego domu, kiedy szła, trzymając się ręki panny służącej, która kierowała się ku małemu antykwariatowi naprzeciwko budynku Sali koncertowej. Traf chciał, że antykwariat tego dnia czynny był dopiero od godziny dwunastej, one zaś zjawiły się pół godziny wcześniej i teraz musiały jakoś przeczekać tych trzydzieści minut, podczas których miał zostać naznaczony mój los, czego zresztą nie przeczuwałem w najmniejszym nawet stopniu. Jeśli o mnie chodzi, nigdy nie ośmieliłbym się do Blanki odezwać. Stój, zapach i wielkopańska prezencja panienki z bogatego domu, odzianej w jedwabie i tiule, nie pozostawiały wątpliwości, że ta istota nie należy do mojego świata, a ja jestem dla niej z zupełnie innej planety. Dzieliło nas zaledwie kilka metrów ulicy, ale całe kilometry niewidzialnych norm, zasad i praw. Mogłem tylko patrzeć na nią, tak jak się patrzy z podziwem, bałwochwalstwem niemal, na przedmioty wystawione w witrynach sklepów, do których drzwi zdają się stać otworem, ale człowiek dobrze wie, że nigdy nie przekroczy ich progu.”


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz