Kolejny thriller w tym roku przeczytany :] Jest nim „Tuż za ścianą” Louise Candlish. Książka została wydana nakładem wydawnictwa Muza.
Lowlland Gardens w Londynie. Dzielnica z idyllicznego snu – ładne domy, kulturalni sąsiedzi i wspólne zabawy dzieci. Ten spokój zostaje zakłócony, gdy do jednego z domów wprowadza się niepokorny Darren z partnerką… Totalnie burzy wprowadzony ład i porządek. Z każdym dniem jego zachowanie coraz bardziej doprowadza do wściekłości sąsiadów. Postanawiają się go pozbyć – na początek oficjalnie i urzędowo, a później … wszystkie chwyty są dozwolone...
„Tuż za ścianą” to tzw. domestic thriller. W jednej z zagranicznych recenzji przeczytałam, że książka ta przywołuje na myśl serial „Wielkie kłamstewka” i faktycznie coś w tym jest. Jeśli go oglądaliście to wiecie o co chodzi… Właściwie jedno zdarzenie lub pojawienie się kogoś nowego w danej społeczności wyraźnie pokazuje, że nic nie jest takie, jakie się wydaje…
Kilka zagranicznych rekomendacji:
„Przygotujcie się na ostrą jazdę.
To lektura trzymająca w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Candlish
prezentuje nam mroczną stronę podmiejskiej sielanki… i nas samych” - Erin Kelly, autorka „Kłamał. Kłamała”
„Tuż za ścianą ukazuje w
subtelny, ale i cierpki sposób zapatrzoną w siebie klasę średnią. Ostra satyra
i fabuła, która za sprawą zaskakujących zwrotów akcji osiąga temperaturę wrzenia” – Sarah Vaughan, autorka „Anatomii skandalu”
„Opisując wydarzenia z różnych perspektyw, Candlish pokazuje nam, jak nieokrzesany intruz skłóca zżytą społeczność, co prowadzi do tragicznych konsekwencji” – „Wall Street Journal”
Fragment z książki:
„- Czy my w ogóle coś o nim wiemy? – spytał Ralph. – skąd ten facet pochodzi?
Naomi właśnie zaczęła nakrywać do stołu.
- Nie ma konta na Facebooku ani na Twiterze, więc nie znam żadnych osobistych szczegółów, ale jego nazwisko pojawiło się wśród polecanych mechaników samochodowych w Forest Hill i tak właśnie na niego trafiłam. Sissy nadal szuka czegoś na jego temat. Nie kojarzy go, ale to musi być jakiś krewny Jean, skoro odziedziczył ten dom.
- Pewnie masz rację.
Po śmierci Jean dom nie został wystawiony na sprzedaż, a kiedy Ant i Em Kendallowie spod trójki zaczęli drążyć temat i zadzwonili do prawnika, ten powiedział im, że uwierzytelnienie testamentu jeszcze potrwa, czyli najzwyczajniej ich spławił.
- Nawet w takim stanie jest wart jakieś siedemset tysięcy – dodał Ralph. – Niemożliwe, by ktoś taki jak on wytrzasnął tyle pieniędzy.
K t o ś t a k i j a k o n. Ralph mówił teraz jak bogacz, choć wychował się na osiedlu domów komunalnych w Kencie i wszystko zawdzięczał wyłącznie sobie. Ale chyba właśnie dlatego tak uogólniał. Na własnej skórze przekonał się, jak niewiele dróg prowadzi do sukcesu.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz