11 grudnia 2020

Mam faceta i mam… problem



Wydaje się, że największym problemem w relacjach damsko-męskich jest znalezienie odpowiedniego partnera, ale większość problemów dopiero nadejdzie… O tym jest właśnie mowa w książce pod tytułem „Mam faceta i mam… problem”. Jej autorkami są Katarzyna Miller oraz Suzan Giżyńska, a wydawcą Dom Wydawniczy REBIS.

Na rynku wydawniczym poradników o tym, jak zbudować szczęśliwy związek jest mnóstwo i teraz kolejny do nich dołączył. Niemniej jednak jest on nieco inny. Na jego treść składają się konkretne „studia przypadków”. Jest ich naprawdę sporo i są bardzo różnorodne, ale podzielone zostały według 10 kategorii: Spotkałam go!; Mgła wyjątkowości powoli opada; A myślałam, że jestem taka cudna; Gdzie ta namiętność; Jeśli jesteś dzieckiem przemocy; Jak głęboko wpuściłam go do swojego świata; Powoli dochodzi do mnie, z kim jestem, powoli dochodzi do niego, z kim jest; Zostać z nim czy go rzucić?; Jestem taka zmęczona; Happy end.  Każda z tych historii jest skomentowana przez autorki, które wymieniają się swoimi poglądami, doświadczeniami osobistymi, ale także tymi spotkanymi w pracy terapeuty. Niektóre wywody pań bardzo mi się podobały, ale do niektórych jestem zdecydowanie sceptycznie nastawiona… Myślę jednak, że pozycja ta na pewno zmusza czytelników do pewnej refleksji i zastanowienia się nad swoim własnym związkiem.


Kilka fragmentów z książki:

Katarzyna: Jeśli wydaje nam się, że nasza koleżanka czy kolega ma bardzo udane życie małżeńskie, wystarczy pojechać z taką parą na wakacje. Wtedy się przekonamy, czy mamy rację. Zobaczymy, jak oni się do siebie odnoszą, jak się traktują, jak ze sobą rozmawiają, co robią razem i co robią, gdy się pokłócą oraz co się dzieje, gdy któreś z nich staje się nieznośne. Może się okazać, że powinniśmy się od nich uczyć, ale może się też okazać, że widzieliśmy tylko otoczkę i fałsz.

Suzan: Warto żyć! Życie składa się z różnych chwil. Tych dobrych i złych. Tych radosnych i smutnych. Tych pełnych śmiechu i płaczu.

Nie zachowujmy się, jakby deszcz, płacz i smutek były jakąś anomalią. To normalne stany.! Każdy je przeżywa, czasem dłużej, czasem krócej. One nie są dla nas karą, one po prostu się zdarzają. Przeplatają się z innymi.

Katarzyna: Złe zawsze mija, a dobre zawsze wraca. To jest optymizm.

Pesymizm polega na tym, że dobre zawsze mija, a złe zawsze wraca.

Jedno i drugie zdanie mówi to samo, ale podejście jest zupełnie inne.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz