No moim Instagramie zachęcam Was do podjęcia wyzwania do przeczytania 52 książek w ciągu roku i pomimo tego, ze ten 2020 rok już powoli zmierza ku końcowi to zawsze możecie dołączyć do tego wyzwania i czytać jedną książkę w przeciągu tygodnia. To niedużo, prawda? :] Moja 35 książka w tym roku to „Od pierwszego wejrzenia” Kristen Ashley. Książka została wydana nakładem wydawnictwa Akurat.
Zwykle nie czytam takich książek, więc tym bardziej chcąc się z nimi zaznajomić chętnie sięgnęłam po tę… „Od pierwszego wejrzenia” to właściwie trzeci tom cyklu Rock Chic. Pierwszy tom to: „Córka gliniarza”, drugi: „Zmysłowy anioł stróż”, a czwarty: „Zabójczy kusiciel”. Kolejne części nie zostały jeszcze przełożone na język polski.
Główną bohaterką jest Roxie, której plan na życie był mniej więcej taki: idealny facet, szafa pełna najlepszych ciuchów i dobra praca. Jej życie wygląda jednak zupełnie inaczej… Tkwi w toksycznym związku z przestępcą Billym Flynnem i w żaden sposób nie jest w stanie się z tego „wyplątać”. Pomocy szuka u wujka Texa, który nie utrzymuje kontaktów z jej rodziną. Wśród znajomych wujka pojawia się przystojny policjant Hank Nightingale. Czy jest możliwy związek między byłą dziewczyną gangstera a stróżem prawa? Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Ja zaliczyłabym ją do pewnego rodzaju „odmóżdżaczy” po ciężkim i intensywnym dniu… Relacje między głównymi bohaterami są bardzo burzliwe no i naprawdę sporo się dzieje… Główna bohaterka nie przypadła mi do gustu – nie mogłam jej chwilami znieść, a Hank… No cóż… Mężczyzna idealny ;) Aha, co ważne, nie musicie czytać poprzednich tomów, żeby sięgnąć po „Od pierwszego wejrzenia”.
Powieść zaczyna się tak:
„Miłość od pierwszego wejrzenia przytrafiła mi się dwa razy. Za pierwszym razem był to Billy Flynn. Za drugim Hank Nightingale. Z Billym nie wyszło i złamał mi serce. A jeśli chodzi o Hanka… No cóż, on też był łamaczem serc, ale nie zamierzałam zajmować się nim na tyle długo, by pozwolić mu skruszyć i moje. Odejście od niego nie było nawet świadomym wyborem, ale przecież to nie miało znaczenia i ostatecznie wyszło na dobre.
Przynajmniej Hankowi.
Billy i Hank są jak noc i dzień, ciemność i światło, zło i dobro.
Billy uosabia wszystko, co mroczne i złe, Hank zaś to, co jasne i dobre.
Bo wiecie, Billy to przestępca. Hank to dla odmiany gliniarz.
Billy wygląda jak młody Robert Redford, lecz zamiast uroku chłopaka z sąsiedztwa (którego posiada mnóstwo, to trzeba mu przyznać), ma w sobie coś raczej z Jamesa Deana w Buntowniku bez powodu. Byliśmy razem przez siedem lat, z czego przez trzy nieustannie próbowałam z nim zerwać. To też nie wyszło.
Hank zaś wygląda jak nikt inny. Jest piękny, tak po prostu: wysoki, ciemnowłosy, o bursztynowych oczach i muskulaturze lekkoatlety. Hank żyje dla sprawy. Dla sprawiedliwości. I ma więcej uroku, niż Billy mógłby sobie wymarzyć.
Nie pytajcie mnie, skąd to wiem, skoro znam Hanka dopiero od kilku dni. To się zaczęło w chwili, w której dowiedziałam się, że jest fanem Springsteena. A każdy, kto lubi Springsteena… No właśnie!
Opowiem wam trochę o sobie.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz