24 października 2020

Nasz zakochany przewodnik po Francji


Z bardzo dużą ciekawością sięgnęłam po książkę wydaną nakładem
Domu Wydawniczego REBIS pod tytułem „Nasz zakochany przewodnik po Francji, czyli dyplomatyczna ratatouille”, której autorem jest Tomasz Orłowski.

Kim jest autor tej pozycji? Tomasz Orłowski to wieloletni ambasador Polski we Francji oraz Monako (a potem również we Włoszech i San Marino), szef Protokołu Dyplomatycznego i wiceminister spraw zagranicznych. Z zawodu jest dyplomatą, a z wykształcenia archeologiem i mediewistą. Jak można zatem zauważyć jest to książka napisana przez właściwą osobę :]

Dlaczego szczególną uwagę zwróciłam na ten „przewodnik”? Mój syn od nie wiem już kiedy ma totalnego bzika na punkcie Paryża. Myślę, że jest to dość zadziwiające, bo ma 4 latka, a zna nazwę niemalże każdego budynku w stolicy Francji, jego ulubionym obrazem jest Mona Lisa, jedne z najlepszych bajek to te z Paryżem w tle, a największym marzeniem jest oczywiście podróż do Paryża <3 Nie wiem skąd mu się to wzięło, ale temat Paryża jest „wałkowany” u nas niemal codziennie, ale tę wiedzę chcemy również rozszerzyć na całą Francję, także muszę się trochę wyedukować w tym temacie… :]


„Nasz zakochany przewodnik po Francji” nie jest takim typowym przewodnikiem, czyli opisem danych miejsc czy bazą adresową hoteli, restauracji i muzeów. To moim zdaniem coś więcej… Tomasz Orłowski, który bardzo dobrze zna ten kraj porusza bardzo wiele tematów, począwszy od historii, przez gastronomię do najbardziej znanego obiektu we Francji, czyli Wieży Eiffla. Nie musicie zatem tej książki czytać od początku do końca, a wybierać tematy, które Was najbardziej interesują. Książka jest baaardzo obszerna i to na co ja zwróciłam uwagę to fakt, iż jest ona napisana bardzo poprawną i piękną polszczyzną. Pod tym względem na pewno się wyróżnia na obecnym polskim rynku wydawniczym. 

Te rozdziały, które najbardziej mi się spodobały to: Akademia Francuska, Ostrygi, Wersal, Grasse, Nicea, Prowansja, Łuk Triumfalny, Żaby i żabojady, Luwr, Chopin, Sery, Paryskie flanowanie. 

No cóż… Vive la France!   

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz