Dzisiejsza propozycja książkowa
jest z gatunku literatury pięknej. Jest to „Nieśmiały zabójca” autorstwa Clary
Uson. Książka została wydana nakładem Domu Wydawniczego REBIS.
W książce została przedstawiona
bardzo krótka historia życia gwiazdki filmów erotycznych Sandry Mozarovski.
Dziewczyna zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach, a Clara Uson znajduje w
tym pewnego rodzaju nawiązania do swojego własnego życia… Muszę Wam się
przyznać, ze spodziewałam się po tej książce czegoś zupełnie innego, ale to
dobrze, bo bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła! Na pewno nie jest to pozycja dla każdego.
Jest tutaj bowiem wiele filozoficznych pytań i zagadnień pozostawiających czytelnika bez
odpowiedzi… Książka jest naprawdę bardzo niepowtarzalna i świadczyć może
również o tym fakt iż została ona w 2018 roku uhonorowana nagrodą Premio de Literatura Sor Juana Ines de la
Cruz, która jest przyznawana za najlepszą powieść napisaną w języku
hiszpańskim przez kobietę.
Na koniec jeszcze dwa cytaty z
tej książki:
„Młodzi nie boją się śmierci albo
może ona wcale nich nie martwi, bo wiedzą, że jest odległa, jest czymś, co bez
wątpienia nadejdzie, ale nie przydarzy się im, tylko tym bezbarwnym i potulnym
istotom, w które ludzie się przemieniają z upływem czasu, tak podobnym do ich
budzących odrazę rodziców; młodzi, jeśli czegoś się boją, to tego, że przestaną
być młodzi, że zmienią się w dorosłych, uwiązanych, zniewolonych przez rutynę,
obowiązki, stąd biorą się zawziętość i zapał, i pasja, jaką wkładają w bycie
młodymi, w poświęcanie się młodości, cieszenie się nią i przedłużanie, na ile
się da, przywilejów wieku pełnego możliwości i nowych doświadczeń i niemal
zupełnie bez zobowiązań.”
„Jako dziewczynka pieściłam w
myślach fantazję, że pewnego dnia, dowolnego, nawet tego samego niedzielnego
popołudnia, kiedy siedziałam zatopiona w marzeniach, zamiast zabrać się do
lekcji, zadzwoni dzwonek, ktoś otworzy drzwi; do mojego pokoju będą docierały
głosy rozmowy obcych ludzi, potem dźwięk kroków, głos mojej matki, „Claro, wyjdź
– zawoła mnie – przyjechali twoi prawdziwi rodzice”, którzy okażą się parą
Amerykanów. Spotkałaby się z nimi w przedpokoju, szczęśliwa, z ulgą, wreszcie
po mnie przyjechali! Moi prawdziwi rodzice byliby wysocy, rumiani i uprzejmi i
nie piliby wina ani whiskey, ani żadnego innego alkoholu, tylko wodę i
coca-colę. Moja siostra – moja przyszywana siostra –przyglądałaby mi się
zżerana przez zazdrość, a ja w tym czasie pakowałabym byle jak swoje ubrania do
walizki i potem żegnałabym się bez bólu (i bez żalu) z moją adopcyjną matką i
wróciłabym ze swoimi prawdziwymi rodzicami do Ameryki.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz