W tym tygodniu swoją premierę
miała książka „Ostatni lot” autorstwa Julie Clark. Pozycja ta została wydana
nakładem wydawnictwa Muza.
Bardzo lubię filmy, a w
szczególności thrillery, których akcja rozgrywa się na lotnisku bądź w trakcie
lotu (polecam Wam wpis w tym temacie – Filmy „wysokich lotów”), więc tym
bardziej bardzo zainteresowała mnie ta książka o jakże interesującym dla mnie
tytule :D
Głównymi bohaterkami są dwie
kobiety – Claire i Eva. Każda z nich próbuje uciec. Claire od powszechnie
uwielbianego męża, który jest jednak domowym despotom i tyranem, a Eva… No
właśnie – dlaczego Eva desperacko próbuje zmienić swoje życie i zniknąć? W jaki
sposób ich losy się przeplatają??
„Ostatni lot” to moim zdaniem
bardzo dobry thriller. Opowieść trzyma w napięciu – każdy rozdział kończy się
tak, że od razu trzeba zacząć kolejny… Jeśli chodzi o zakończenie to ja
spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale według mnie to właśnie tym
charakteryzuje się dobry thriller – zakończeniem, które każdy wyobraża sobie
inaczej… A według samej autorki: „[…] Ostatni
lot ma spory potencjał komercyjny w kategorii powieści z suspensem, ale
jednocześnie jest to dobra literatura dla kobiet. To, co wyróżnia tę książkę
spośród innych, to główne bohaterki, które są silnymi i niezwykle
inteligentnymi kobietami. Claire i Eva nie mają problemów psychicznych i są
stabilne emocjonalnie. Uważam, że protagonistki powinny być silne, ponieważ z
takimi kobietami mamy do czynienia we współczesnym świecie.”
Tak zaczyna się powieść:
„Lotnisko Johna F. Kennedy’ego w
Nowym Jorku
Wtorek, 22 lutego
Dzień katastrofy
Przed terminalem czwartym kłębi
się tłum ludzi, powietrze pachnie mokrą wełną i paliwem lotniczym. Czekam przed
automatycznymi drzwiami ze szkła i za każdym razem, kiedy się otwierają, uderza
mnie podmuch polarnego wiatru. Wyobrażam sobie, ze to ciepła portorykańska
bryza, pachnąca hibiskusem i solą morską, a wokół mnie ludzie mówią po
hiszpańsku z miękkim akcentem. Mam wrażenie, że zanurzam się w wannie pełnej
ciepłej wody i zapominam o tym, kim kiedyś byłam.
Startujące samoloty wydają z
siebie złowrogi pomruk, a płynący z głośników bełkotliwy głos co chwilę
recytuje komunikat o przylotach i odlotach. Nagle za plecami słyszę
nieprzyjemny, ostry głos jakiejś starszej kobiety mówiącej po włosku. Nie
odwracam się jednak, tylko cały czas lustruję wzrokiem zatłoczony chodnik przed
budynkiem terminalu. Wypatruję osoby, od któ®ej zależy moja przyszłość. Liczę,
że za chwilę się pojawi.
[…]”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz