17 kwietnia 2020

Anna Rosłoniec – Zorza




Uwaga! Uwaga! W dzisiejszych poleceniach literackich debiut pisarski Anny Rosłoniec, czyli książka „Zorza” wydana nakładem wydawnictwa MG.

Dwie płaszczyzny czasowe. Styczeń 1939 roku. Agentka polskiego wywiadu o pseudonimie „Zorza” dostaje zadanie przetransportowania śmiercionośnej broni chemicznej S-10 w bezpieczne miejsce. Kobieta zdradziła swój kraj i wykradła broń dla Sowetów. Styczeń 2017 roku. Historyk Piotr Wilczyński zbiera materiały do swojej książki. Trafia na dokumenty, które świadczą, iż „Zorza” wcale nie była zdrajczynią, a bohaterką.

Jaka jest prawda?

Pomimo tego, że akcja „Zorzy” rozgrywa się na tle wydarzeń fikcyjnych to jest to powieść fikcyjna. Moja opinia? Bardzo pozytywnie oceniam tę książkę. Bardzo wciągająca fabuła dotycząca historii wywiadowczej i naprawdę nie można się oderwać od czytania… Autorka operuje bardzo lekko piórem i dzięki temu tę powieść bardzo dobrze się czyta. Ja osobiście bardzo lubię takie historie, w których przeszłość przeplata się ze współczesnością. Polecam „Zorzę” na weekend no i pamiętajmy – wspierajmy polskich autorów :]


Fragment z książki:

„Ucieszyła się, że będzie sama. Nie mogła doczekać się pamiętnika Heleny. Zaparzyła duży dzbanek zielonej herbaty i usiadła na kanapie, a na kolanach położyła sobie pudełko, które dostała od dziadka. Przejechała opuszkami palców po pokrywce. Było obite ciemnogranatowym welurem, pomimo upływu lat wciąż miękkim w dotyku. Kiedy je otwierała, serce zabiło jej mocniej. W środku, zgodnie ze słowami Stanisława, znalazła jedwabną apaszkę, zeszyt i flakon perfum. Oto miała przed sobą kilka najbardziej osobistych przedmiotów Heleny, wyciągniętych z gruzów po powstaniu. Czuła, jakby każdy z nich zawierał w sobie małą cząstkę tej pełnej tajemnic kobiety, która z każdą chwilą stawała się jej coraz bliższa.
Wzięła do ręki buteleczkę z granatowego szkła, na której dnie pozostało jeszcze trochę oleistej cieczy. Otworzyła ją i powąchała. Obawiała się, że zapach przez te kilkadziesiąt lat się ulotnił, ale tak się nie stało, poczuła mocną woń. Przyłożyła fiolkę do nadgarstka, lecz w ostatniej chwili się zawahała. Te kilka przedmiotów, ta resztka perfum, to było wszystko, co pozostało po Helenie… Czy w ogóle miała prawo? Poczuła się trochę jak uzurpatorka, trochę jak złodziejka. Ale w końcu ciekawość zwyciężyła. Przechyliła buteleczkę. Poczuła wilgoć perfum na skórze, po czym odłożyła flakonik i delikatnie roztarła zapach. Był zdecydowany, ciężki, bez wątpienia z charakterem. Jak bardzo zmienił się przez te kilkadziesiąt lat? Czy tak właśnie pachniała Helena w dniu, w którym zaginęła? Oczami wyobraźni widziała ją, siedzącą tamtego ranka przy toaletce, przykładającą sobie buteleczkę do nadgarstków, wcierającą zapach w skórę za uszami i na dekolcie… Chciałaby móc cofnąć czas. Chciałaby móc ją poznać.
Odłożyła perfumy z powrotem do pudełka i sięgnęła po dziennik. Był oprawiony w ciemną skórę, postrzępioną po bokach. Ponownie się zawahała. Ciarki przeszły ją na myśl, że być może za chwilę odkryje sekrety, których Helena – albo Zorza – nie chciałaby ujawnić.
Mimo to w końcu zdobyła się na odwagę i otworzyła zeszyt. Kartki były zapisane eleganckim, pochyłym pismem. Atrament przez lata wyblakł, ale można go było bez problemu odczytać. Tylko papier, pożółkły papier, wydawał się tak kruchy, że bała się, iż rozsypie się pod jej dotykiem. Przewracała strony najdelikatniej, jak potrafiła.”


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz