11 lipca 2020

Abbie Greaves – Ciche dni



Słodko-gorzka opowieść o miłości, czyli książka pod tytułem „Ciche dni”, której autorką jest Abbie Greaves. Książka została wydana nakładem wydawnictwa Muza.

Ciche dni? Pierwsze skojarzenie, jakie przychodzi na myśl to tzw. „ciche dni w związku”. Właśnie takie „ciche dni” nastały w małżeństwie Franka i Maggie. Niemniej jednak trudno je nazwać „cichymi dniami”, bo Frank nie odzywa się do swojej żony od pół roku… Razem przeżyli wiele lat, ale życie jest jakie jest. Oprócz dobrych chwil pojawiają się też upadki – niejednokrotnie bardzo bolesne…. W małżeństwie głównych bohaterów takim najboleśniejszym ciosem jest śmierć jedynej i długo wyczekiwanej córki. Dlaczego Frank po jej śmierci nie odzywa się do żony? Czy jej próba samobójcza coś zmieni?

Powieść tę bardzo szybko się czyta i co najważniejsze skłania ona czytelników do zastanowienia się nad istotą związku pomiędzy dwoma osobami oraz rodzicielstwem. Stanowi ona świetny punkt do rozpoczęcia dyskusji na temat tego jak wychować dziecko, jak się z nim komunikować i w jaki sposób uniknąć naprawdę poważnych problemów w życiu dorastających nastolatków. Książka ta zawiera olbrzymi ładunek różnego rodzaju emocji i zmusza do myślenia… Bardzo dobra książka psychologiczna.  Polecam.



Fragment powieści:

„Wracam w myślach do dnia, w którym po raz pierwszy zawiódł mnie głos. Byłem tak blisko przyznania się do tego, co zrobiłem. Wyraźnie widziałem, jakie Czekaja mnie konsekwencje, poczucie winy było tak dojmujące, że bez żadnych wątpliwości musiałem powiedzieć Maggie prawdę. Właściwe słowa miałem na końcu języka, tak przynajmniej sądziłem. Przygotowywałem się w duchu, idąc na palcach schodami na górę, do sypialni.
Potem wyszedłem zza rogu korytarza i ujrzałem ją w półświetle, jak z trudem dźwiga się na łokciu, by sięgnąć po szklankę z wodą stojącą na stoliku nocnym. Była cieniem dawnej siebie. Zrozumiałem, że nie mogę ryzykować i skrzywdzić jej jeszcze bardziej. I tak ledwo funkcjonowała, nie mogłem jej dobijać. Nie mogłem powiedzieć tego, co musiałem. Przez każdy kolejny dzień, gdy wciąż nie byłem w stanie wydobyć z siebie słowa, żyłem pełen winy i palącego wstydu. Dusiłem się…”


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz