25 marca 2020

Elizabeth Gilbert – Miasto dziewcząt



Elizabeth Gilbert na pewno większość z Was kojarzy z bestsellerowego „Jedz, módl się, kochaj”. Na początku września ubiegłego roku ukazała się kolejna książka tej pisarki. Mowa o książce „Miasto dziewcząt”, która została wydana nakładem Domu Wydawniczego REBIS. Ostatnio miałam również okazję przeczytać inną z nowości Gilbert, czyli „Wielką magię”.

Fabuła „Miasta dziewcząt”? Młodziutka, niespełna 19-letnia Vivian Morris po wyrzuceniu z college’u przyjeżdża do Nowego Jorku (są to lata 40. ubiegłego wieku). Zamieszkuje u ciotki Peg, która jest właścicielką podupadłego teatru rewiowego. Jej świat zmienia się o 180 stopni… Mi najbardziej podobała się przedstawiona atmosfera lat 40. Nowego Jorku… Czytając bardzo chciałam się przenieść w czasie i poczuć tę elektryzującą atmosferę jednego z najpopularniejszych miast świata…  



Dlaczego książki Elizabeth Gilbert cieszą się tak dużą popularnością?

„Jej książki są tak inteligentne i tak świetnie napisane, że wpadasz po uszy i nie możesz się od nich oderwać”. Entertainment Weekly
„I poważne, i zabawne, wręcz olśniewające”. The New Yorker
„Książki napędzane mądrością, humorem, szczerą wylewnością – stąd ich nieodparty urok”. The New York Times Book Review

Jak zwykle na koniec kilka fragmentów z „Miasta kobiet”:

„- Posłuchaj dziecko, nie od wczoraj wiem, jaki jest Billy, a mimo to go zaprosiłam. I nie żałuję tego. To była niezłą przygoda. Musisz się nauczyć traktować pewne sprawy bardziej lekko, moja droga. Świat stale się zmienia. Naucz się to akceptować. Ktoś składa przyrzeczenie, a potem je łamie. Sztuka dostaje dobre recenzje, a potem znika z teatru. Małżeństwo wygląda na silne, a tymczasem dochodzi do rozwodu. Przez jakiś czas panuje pokój, a potem znienacka wybucha wojna. Nie należy się tym zamartwiać, bo potem stajesz się głupią, nieszczęśliwą istotą. Jaki z tego pożytek? No dobra, dość o Billym. Opowiedz, jak ci minął ten rok. Gdzie byłaś, kiedy zaatakowano Pearl Harbor?”

„W młodości, Angelo, zdarza nam się padać ofiarą błędnego przekonania, że czas uleczy wszystkie rany i że ostatecznie jakoś się wszystko naprostuje. A jednak im jesteśmy starsi, tym dogłębniej poznajemy smutną prawdę: niektórych rzeczy nie da się naprawić. Popełnionych błędów nic nie jest w stanie zlikwidować – ani upływ czasu, ani nasze najbardziej żarliwe życzenia.
Wiem z doświadczenia, że to najtrudniejsza lekcja.
Po przeżyciu iluś lat poruszamy się po tym świecie w ciele pełnym sekretów, wstydu, smutku i starych, niezaleczonych ran. Ten ból sprawia, że nasze serce robi się nadwątlone i zniekształcone – a jednak jakoś żyjemy dalej.”

„- Tak… - Zastanawiał się przez chwilę, a porem dodał: - Wiem teraz coś o świecie, czego nie wiedziałem, kiedy byłem młody.
- Czyli co?
- Świat nie jest czarno-biały. Dorastasz, myśląc, że różne rzeczy są takie a takie. Myślisz, ze są jakieś zasady. Że wszystko powinno wyglądać w określony sposób. I sam starasz się żyć w czarno-biały sposób. Ale świata zasady nie obchodzą, ani też sposób, w jaki żyjesz. Świat nie jest prosty, Vivian. I nigdy nie będzie. Nasze zasady nic nie znaczą. Świat ci się przydarza, oto co myślę. A ludzie po prostu muszą sobie z nim radzić najlepiej jak potrafią.
- Ja chyba nigdy nie wierzyłam, że świat jest czarno-biały – przyznałam.
- A ja tak. I się myliłem.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz